26 wrzesień 2013, koło 8 rano
Wszystko zaczyna się od snu w którym znajduję się w wypożyczalni filmów z dzieciństwa i chcę wypożyczyć jakiś film. Ponieważ wiele lat minęło od mojego ostatniego pobytu w tym miejscu, zastanawiam się czy jestem w ogóle wpisana w bazie komputerowej i mam wyrobioną kartę elektroniczną bo nie mogę sobie przypomnieć. Pani z obsługi jest bardzo miła i mówi, ze sprawdzi czy jestem. Podaje jej swoje imię i nazwisko. Okazuję się, że istotnie mają mnie w bazie ale od czasu skomputeryzowania, moje konto jest zapełnione tylko w 1% i w historii wypożyczeń mam tylko jeden film "...(tytuł)" - o świadomym śnieniu. Faktycznie przypominam go sobie i stwierdzam, że bardzo mi się podobał. Nagle na biurku siada jakiś młody mężczyzna w czerni i dołącza się do dyskusji. Mówi, że to faktycznie bardzo dobry film był i czy widziałam może "..." lub "..."? Odpowiadam mu, że nie widziałam, gdyż te tytuły brzmiały mi obco i ucieszyłam się, ze w takim razie mam jeszcze co najmniej dwa fajne filmy o świadomym śnieniu do wypożyczenia :) Dziękuję mu za polecenie mi ich. Klik.
Jestem z tatą i z psami na dworze, spacerujemy. Nagle słyszmy jak ktoś w oddali woła "pomocy!". Psy pierwsze biegną sprawdzić o co chodzi, ja biegnę za nimi razem z tatą. Dobiegamy do stromej skarpy. Tato rezygnuje i zostaje na miejscu, ja biegnę czym prędzej dalej i skaczę ze skarpy choć jest wysoko. Można też było zejść po drabince ale stwierdziłam, ze zbyt długo to będzie trwać a liczy się każda sekunda. Kiedy tak spadam, stwierdzam, że faktycznie jest trochę wysoko i boję się czy wyląduję bezpiecznie, gdy nagle przypominam sobie, że przecież potrafię latać i lecę na miejsce docelowe. Odzyskuję świadomość i wiem już, że jestem w Poza.
Mój kanał jasnosłyszenia otwiera się i słyszę głos, który na mnie spływa i spaja się ze mną. Ten głos staje się również moim głosem, nasze myśli stają się jednością.
Kiedy dolatuję do mieszkania kobiety, która wołała o pomoc okazuje się, że według niej zagrożenie minęło.
Otóż jej nowo narodzone dziecko zaatakował jej zazdrosny kot i chciał je uśmiercić. Teraz ona z tym kotem jest w pokoju i nie wie co robić. Dziecka nie widzę, a kot jest dalej puszczony luźno i sobie robi co chce. Jestem wstrząśnięta jej bezmyślnością...
Głos we mnie kieruje mną. Podchodzę do tej kobiety i obejmuję jej głowę dłońmi. Przesyłam jej silną, świetlistą energię aż jej oczy napełniają się światłem. W odbiciu jej oczu widzę postać, która poprzez mnie działa - widzę Anioła :) Przemawiam do niej telepatycznie: "będziesz odpowiedzialną matką, już nigdy więcej nie narazisz swego dziecka na niebezpieczeństwo". Następnie zabieram się za kota, który już nie jest kotem tylko moim partnerem. I znów kładę dłonie na jego skroniach, mówiąc potulnie " kotku, koteczku" i przesyłam mu energię, tym razem nie widać tej energii, więc wpatruję się w jego oczy szukając odbicia i nagle znów pojawia się obraz - tym razem dwie świetliste postacie złączone ze sobą. Uśmiecham się ciesząc się, że wszystko w porządku :) Klik
Latam sobie relaksując się i nagle znów pojawia się głos w mojej głowie, tym razem głos pozwala mi usłyszeć rozmowę z daleka dwóch mężczyzn. Czuję, że lecę do kolejnej interwencji.Kieruję się w stronę mężczyzn, których rozmowę słyszę na odległość. Kiedy już jestem w tym jakby sklepie, okazuje się, że oni nie są istotni a jedynie byli punktem lokalizacyjnym. Moje zadanie wiążę się z którąś z kobiet w poczekalni. Zostaje nakierowana do tej właściwej. Ona jest w zaawansowanej ciąży i czeka jakby w kolejce do lekarza.
Podfruwam do niej i obejmuję dłońmi jej brzuch. Łączę się z nią telepatycznie i przekazuje jej obraz w stylu usg. Objaśniam jej, że jej ciąża jest zagrożona, pokazuję miejsca, gdzie ma za mało płynów i są już prawie wyschnięte. Mówię, że jeśli dalej będzie tak postępować jak postępuje i myśleć w taki sposób - kumulując balast przeszłości w sobie, to jej dziecko tego nie przeżyje :( Podładowuję energią jej płód.
Klik
Jadę autokarem a za mną siedzi mężczyzna w czerni podobny do tego z wypożyczalni. Jego energia jest specyficzna. On sam mocno przyciąga moją uwagę i co chwilę się odwracam do niego bo strasznie się kręci. On uśmiecha się do mnie i mówi, żebym się nie martwiła bo on zmienił już ubranie...
niedziela, 29 września 2013
piątek, 6 września 2013
Dobijanie
6 września 2013, ok. 8-9 rano
Po wyrażeniu chęci przeprowadzenia duszy, czuję jak przewodnik nakierowuje mój lot odpowiednio do życzenia. Już po chwili jestem poza miastem, gdzie stoi kilka domów na krzyż a na ulicy stoi policja i karetka. Myślę sobie, że chyba był jakiś wypadek na drodze lecz nie widzę, żadnych rozbitych pojazdów.
I nagle jakaś siła ciągnie mnie wręcz tyłem i z impetem do konkretnego miejsca akcji na plac przy fabryce.
Wszędzie wkoło jest dużo robotników w kaskach ochronnych. Jestem świadkiem jak jeden robotnik w okolicach pięćdziesiątki leży na brzuchu w kasku i masce a na nim siedzi aż trzech robotników, którzy przytrzymują go i dociskają jego ciało do ziemi. W pierwszej chwili myślę, że udzielają mu pierwszej pomocy, lecz robią to źle i rzucam się do pomocy, lecz jak już jestem blisko przy nim przypominam sobie w jakim celu tu przybyłam- mam przeprowadzić duszę.
Tak, więc czekam na śmierć tego pana, a ta jest nieunikniona, gdyż jego "koledzy" wcale mu nie pomagają przeżyć a wręcz przeciwnie - wspólnymi siłami dobijają go. Po dłuższym duszeniu przez tego, który trzymał mu głowę w ziemi słyszę jego zapewnienie - "jest już R.I.P." i wszyscy schodzą z niego upewniając się, że nie daje znaków życia. W tym momencie przejmuję sytuację mówiąc do poszkodowanego "to my się już zbieramy" i podnoszę go. Szamocze się i jest wzburzony, kwitując zdarzenie: "głupi ci amerykanie".
Odlatuję z nim i w pewnym momencie lotu urywa mi się film, jakby ktoś wyciął klatkę i jestem już w innej lokacji latając sobie sama wśród drzew i ładując się ich energią. Czuję się zrelaksowana i zadowolona z siebie.
Znajduję się w alternatywnej wersji miejsca, które znam z rzeczywistości. Są w nim te same opuszczone kamienice lecz mają tutaj zupełnie inne zastosowanie. W kamienicach tych bowiem trzymane są zwierzęta hodowlane i dzikie i to w jakieś masowej ilości. Widać je poprzez powybijane szyby w oknach lub zupełny brak okien. Zastanawiam się czemu ma to służyć.
Po wyrażeniu chęci przeprowadzenia duszy, czuję jak przewodnik nakierowuje mój lot odpowiednio do życzenia. Już po chwili jestem poza miastem, gdzie stoi kilka domów na krzyż a na ulicy stoi policja i karetka. Myślę sobie, że chyba był jakiś wypadek na drodze lecz nie widzę, żadnych rozbitych pojazdów.
I nagle jakaś siła ciągnie mnie wręcz tyłem i z impetem do konkretnego miejsca akcji na plac przy fabryce.
Wszędzie wkoło jest dużo robotników w kaskach ochronnych. Jestem świadkiem jak jeden robotnik w okolicach pięćdziesiątki leży na brzuchu w kasku i masce a na nim siedzi aż trzech robotników, którzy przytrzymują go i dociskają jego ciało do ziemi. W pierwszej chwili myślę, że udzielają mu pierwszej pomocy, lecz robią to źle i rzucam się do pomocy, lecz jak już jestem blisko przy nim przypominam sobie w jakim celu tu przybyłam- mam przeprowadzić duszę.
Tak, więc czekam na śmierć tego pana, a ta jest nieunikniona, gdyż jego "koledzy" wcale mu nie pomagają przeżyć a wręcz przeciwnie - wspólnymi siłami dobijają go. Po dłuższym duszeniu przez tego, który trzymał mu głowę w ziemi słyszę jego zapewnienie - "jest już R.I.P." i wszyscy schodzą z niego upewniając się, że nie daje znaków życia. W tym momencie przejmuję sytuację mówiąc do poszkodowanego "to my się już zbieramy" i podnoszę go. Szamocze się i jest wzburzony, kwitując zdarzenie: "głupi ci amerykanie".
Odlatuję z nim i w pewnym momencie lotu urywa mi się film, jakby ktoś wyciął klatkę i jestem już w innej lokacji latając sobie sama wśród drzew i ładując się ich energią. Czuję się zrelaksowana i zadowolona z siebie.
Znajduję się w alternatywnej wersji miejsca, które znam z rzeczywistości. Są w nim te same opuszczone kamienice lecz mają tutaj zupełnie inne zastosowanie. W kamienicach tych bowiem trzymane są zwierzęta hodowlane i dzikie i to w jakieś masowej ilości. Widać je poprzez powybijane szyby w oknach lub zupełny brak okien. Zastanawiam się czemu ma to służyć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)