sobota, 30 listopada 2013

Światło rozświetla mrok

30 listopada, koło 9 rano

Idę ciemnym zaułkiem w zimowej kurtce, trochę niekomfortowo się czuję bo jest bardzo ciemno ale z przyzwyczajenia idę na pewniaka. Nagle zostaję złapana przez jakiegoś mężczyznę. Próbuje mnie unieruchomić i przenieść gdzieś. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę, że w końcu komuś udało się mnie zaskoczyć i złapać. Stwierdzam, że się nie poddam bez walki i zaczynam się szamotać aż w końcu zaczynam drapać go po twarzy pazurami do krwi. Zaczynam myśleć o tym, że to pewnie jest oobe i muszę jak najszybciej rzucić się w przestrzeń i odlecieć. W końcu udaje mi się wyrwać i skaczę w przepaść. Oczywiście odlatuję i szybuje sobie po nocnym niebie bezpieczna i ukojona jego przestworzem. Przypomina mi się co miałam zrobić przy najbliższym oobe i zaczynam rozmowę z moim anielskim opiekunem. Proszę go o poszerzenie mojego postrzegania i świadomości tak bym zaczęła pojmować rzeczy, których dotąd nie rozumiałam.
Czuję jego wyraźną obecność. Rozświetla się mrok a w mojej głowie czuję świetlistą energię. Napływa z taką mocą, że prawie rozsadza mi głowę. Można powiedzieć, że to uczucie na granicy bólu. Z wrażenia wracam do ciała. Czuję wibrację, wracam ponownie, lecz szybko tracę całkowicie świadomość i śnię już tylko po prostu następny sen.

czwartek, 28 listopada 2013

Intubacja

28 listopada

Jestem z kimś na obrzeżach miasta. Dochodzimy do obszaru gdzie stoi wielki statek, który można za opłatą zwiedzać. Żeby wejść trzeba kupić bilety. My wślizgujemy się niepostrzeżenie bez płacenia. Aby dostać się w pobliże statku trzeba pokonać odnogę rzeki,a od wału przy której płynie odchodzą pionowe schody w dół prosto do rzeki. Pojawia się jakaś radosna, pulchna dziewczyna, która schodzi po nich i wpada prosto do wody. Osoba z którą jestem także próbuje po nich zejść i także wpada do rzeki. Ja schodzę z kocią gracją i zamiast do rzeki zeskakuje na kamyki które są gdzieś pomiędzy nią. Nawet nie moczę podeszw butów. Poza tym mój skok jest bezgłośny. Jestem z siebie dumna. Przechodzimy razem gdzieś dalej i nagle wokół nas pojawia się dużo osób z obsługi tego miejsca. Jeden mężczyzna w uniformie łapie mnie za rękę, myślę sobie, że pewnie chce sprawdzić czy mam pieczątkę na ręce, czy może jestem tu nielegalnie. Jednak chodzi o coś innego. Maca moją dłoń szukając w jej wnętrzu czegoś. Znajduje. Nawołuje pozostałych i oznajmia im, że mam najbardziej wyczuwalny przerost ze wszystkich. Ci pozostali wyglądają i zachowują się jak medycy. Jeden z nich mówi, że przy takim przeroście powinnam mieć objawy niezwykłego zapamiętywania, pyta się jak u mnie ze snami, czy coś w tym stylu. Odpowiadam, że świetnie i wszystkie zapamiętuje. On stwierdza, że "objawy już się zaczęły". Robi się coraz większe napięcie, a jeden z lekarzy zaczyna nerwowo rozpinać mi kurtkę, wręcz szarpiąc ją. Oznajmia spanikowany, że: " trzeba będzie Cię intubować". Niepodoba mi się jego ton ani to jak mnie szarpie, ani ogólnie atmosfera. I choć tamten pierwszy jeszcze mocniej ściska mnie za rękę wyrywam się i uciekam co sił w nogach. Intubacja nie kojarzy mi się z niczym przyjemnym i na wszelki wypadek nie chce mieć z nią nic do czynienia, choć właściwie nie mam pojęcia na czym polega.
Oni wysyłają za mną gońców. Biegnę przez tajne przejście przez które żeśmy weszli ale po drugiej jego stronie już czeka na mnie strażnik, jednak udaje mi się prześlizgnąć pod barierką i uciekam mu. W końcu gubię pozostałych i biegnie za mną tylko jedna młoda, ruda, wysportowana dziewczyna. Dobiegam do prywatnego osiedla ze szlabanem i czuję ulgę bo na takich obszarach nie obowiązuje prawo. Pokazuję jej fucka z uśmiechem na ustach. Jednak ona tylko chwilo zwalnia i jednak decyduje się na dalszy pościg pomimo miejsca. Uciekam do jakiegoś budynku w którym są przebieralnio-toalety. Wbiegam do jakieś zajętej i proszę dziewczynę, żeby nie krzyczała, ze chce się przed kimś ukryć. Kucam pod kotarą. Jest miła i zachowuje się jak gdyby nigdy nic. Ruda podchodzi do naszej przebieralni i zaczyna ją wypytywać. Ona udaje, że nic nie widziała i wdaje się w dyskusję z tamtą. Potem pojawiają się jakieś małe dzieci i w trakcie zabawy pociągają kotarę tak, że prawie jestem na widoku. Jednak one też orientują się, że się ukrywam i udają, że mnie tam nie ma. Ruda już generalnie ma mnie jak na talerzu lecz nie spogląda w bok bo jest tak zaoferowana rozmową z tamtą, lecz mam wrażenie że tylko udaje, ze mnie nie widzi.

Klik

Znowu pojawiam się w tamtym miejscu z którego rozpoczęłam ucieczkę, jednak teraz jest opustoszałe. nie mam pojęcia skąd się tu znowu wzięłam. Postanawiam się stamtąd ulotnić jak najszybciej, gdyż widzę, że nadchodzą tamci medycy. W ostatniej chwili wskakuję w krzaki przy drzewie i nie zauważają mnie i przechodzą dalej. Nagle dróżką przejeżdża jakiś chłopiec na rowerze i dostrzega mnie. Zatrzymuje się i pyta: "wszystko w porządku?".
Budzę się.

czwartek, 21 listopada 2013

Telepatyczna rozmowa z noworodkiem

15 listopada, nad ranem

Dzidziuś o imieniu Janek leży na łóżku. Kładę się obok niego i od razu zaczyna się nasza telepatyczna rozmowa.
Mówi mi, że jestem silna i dam radę. Pytam się go skąd pochodzi. Odpowiada, że pochodzi z planety Megatron Ridick :) Mówi mi, żebym ignorowała odrętwienie, które odczuwam tak jakby go nie było. Następnie prosi mnie o termometr do mierzenia ciśnienia wewnątrz-czaszkowego. Nie wiem gdzie jest więc pytam się kobiet, które siedzą przy stole i plotkują radośnie. Odpowiada mi Niania - że wisi na ścianie. Sięgając po niego przypadkiem kopię ją tenisówką w plecy. Przepraszam ładnie i wręczam dzidziusiowi termometr. Potem moją uwagę przykuwa dziewczyna w telewizorze z rudymi włosami, wiem, że mam ją czegoś nauczyć lecz nie wiem od czego zacząć.
Moja ciocia pyta mnie jak się czyta słowa joga kundalini, czy przez "u", czy przez "a".

Magiczny chłopiec i przedszkole

13 listopada, nad ranem

Jestem z grupą przyjaciół, poznaję niezwykłego chłopca, jakby z nie z tego świata. Bardzo ciekawie się nam rozmawia z nim.Ma proste włosy do ramion i krótkie beżowe szorty i półbuty. Właściwie nie wiadomo czy nie jest kobietą. Niby zaczynamy grać w piłkę bo unoszę się nad ziemią razem z nim. On nagle jest blisko mnie, za mną i zaczyna prowadzić moje ciało w locie i mówi: "kiedy stoisz na bramce, musisz bronić". I prowadzi mnie pokazując mi jak bronić. Ponieważ suniemy w powietrzu odzyskuje świadomość i wiem, że mam oobe. Odlatuję w nocne niebo i robię fikołki i fantastycznie się czuję w powietrzu.
Dolatuję w końcu do jakiegoś budynku. Zwiedzam go w środku fruwając po nim. Na mojej drodze pojawiają się różne okna, małe i duże, przez niektóre nie mogę w ogóle przelecieć i ograniczają moją eksplorację. Dofruwam do pokoii w których są łóżeczka dla malutkich dzieci w dużej ilości, coś ala żłobek, przedszkole. Myślę sobie, że to miejsce z mojej przyszłości, np. praca albo jeszcze coś innego.

Morze

8 listopada, nad ranem

Uświadamiam sobie, że mam oobe i mogę latać, a ponieważ jestem z Mamą wpadam na pomysł, żeby polatać razem z nią. Łapię ją za rękę i fruniemy razem, na początku trochę słabo mi idzie ale potem już latamy swobodnie. Potem ona gdzieś znika i latam sama po jakimś obcym małym miasteczku. Jest lato.
Moją uwagę przyciąga nadnaturalnie wysoka dziewczyna, która pracuje chyba w cyrku. Czuję do niej pociąg...

Klik
Jestem nad morzem z Noble i Anią. Od morza odchodzą różne podziemne tunele coś ala aqua park tylko z kamieni. Są tam wodospady i zjeżdżalnię i rózne fajne zabawki do pływania. Robert szkoli jakiego młodego chłopca a ja bawię się z tą małą Anią i też ją uczę różnych rzeczy. Próbujemy spływać z różnych wysokości.
Mam biały strój dwuczęściowy. Potem krążę sama bo wszyscy mi się gdzieś gubią. Dochodzę do bardzo stromego zjazdu - dużego wodospadu z rwącą wodą. Jakiś dwóch studentów drwi ze mnie i podkuszają mnie do zjechania sobie na dół. Nie ulegam ich namowom bo wydaje mi się to niebezpieczne (niestety nie mam świadomości już). Idę dalej, jestem w podziemnym tunelu dworca. Jadę schodami ruchomymi do góry.
Wychodzę na środek miasta: z ulicami, tramwajami i pociągami, nawet nie ma chodników. Wiem, ze jestem w centrum Gdańska. Chce znów wrócić nad morze. Pytam się jednej pani jak dojść nad morze. Ona mówi, że muszę spytać w informacji. Czekam w kolejce na swoją kolei. Mówię, ze schody którymi przyjechałam są tylko w jedną stronę -do góry a ja chcę wrócić nad morze i jak to zrobić. Pani dziwi się i idzie ze mną, żeby mi jakoś pomóc. Wchodzimy do drugiego tunelu, mijamy mnóstwo sklepów po drodze i automat z informacją. Okazuje się, że jest zablokowany. Jakaś dziewczyna mówi nam, że automat działa tylko trzeba włożyć odpowiednie haczyki. Wkłada je. Zadaję pytanie lecz odpowiedz nie istnieje. Idę dalej, budzę się.

Oczy

2 listopada, nad ranem

Jestem w łazience, patrzę na swoje odbicie w lustrze. Moją uwagę przykuwają moje oczy, skrzą się niezwykłym blaskiem a po chwili stają się normalne, potem znów się iskrzą aż nagle dostrzegam w nich swoją przyszłość. Obrazy te są chaotyczne i nie znam osób które się pojawiają w kolejnych kadrach w różnych ujęciach.

Most

15 października, nad ranem

Próbuję przejechać na rowerze przez ulicę koło mostu, słabo mi idzie bo wszędzie jest dużo ludzi. Jakiś dziadek pomaga mi pokonać kładkę na ulicy. Wszystko jest jakieś dziwne i orientuję się nagle, że mam oobe. Zostawiam rower i zaczynam latać nad Odrą przy moście. Jest fantastycznie, błękitne niebo i tajemnicze zakamarki mostu otaczają mnie. Trochę maczam się w wodzie...
Po wyrażeniu intencji pomocy pojawiam się przy pewnej wieży na moście. Jakaś kobieta z wydatnym nosem próbuje popełnić samobójstwo. Proszę ją, żeby tego nie robiła, że nie warto. Jest mi smutno ale po jakieś chwili odczuwam niestosowne odczucia nad którymi nie mogę zapanować i wyrzuca mnie z ciała.

Śnieg

9 października, koło 8 rano

Budzę się w fałszywym przebudzeniu w  swoim mieszkaniu, patrzę na komórkę jest 14:45. Myślę sobie, że zaspałam i to nie możliwe! Robi się ciemno i budzę się w łóżku w domu rodzinnym. Orientuję się, że mam oobe. Podlatuję do okna, za oknem jest przepiękny poranek zimowy, niskie słońce z miękkim światłem, dużo śniegu i coś jakby srebrne pociągi poruszające się po ulicach ( a może to tramwaje plusy nowej generacji?). Lecę na drugą stronę domu i wylatuję przez okno w kuchni. Latam sobie chwilkę zachwycając się niezwykła zimową aurą i proszę o coś stróża. W odpowiedzi cofa mnie do ciała. Budzę się w paraliżu. Nie ruszam się bo mam nadzieję na powrót, lecz tak się nie dzieje bo za bardzo chce mi się siku :D