15 października, nad ranem
Próbuję przejechać na rowerze przez ulicę koło mostu, słabo mi idzie bo wszędzie jest dużo ludzi. Jakiś dziadek pomaga mi pokonać kładkę na ulicy. Wszystko jest jakieś dziwne i orientuję się nagle, że mam oobe. Zostawiam rower i zaczynam latać nad Odrą przy moście. Jest fantastycznie, błękitne niebo i tajemnicze zakamarki mostu otaczają mnie. Trochę maczam się w wodzie...
Po wyrażeniu intencji pomocy pojawiam się przy pewnej wieży na moście. Jakaś kobieta z wydatnym nosem próbuje popełnić samobójstwo. Proszę ją, żeby tego nie robiła, że nie warto. Jest mi smutno ale po jakieś chwili odczuwam niestosowne odczucia nad którymi nie mogę zapanować i wyrzuca mnie z ciała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz