sobota, 27 lipca 2013

Plac zabaw

1 lipiec 2013 po południu

Po wyjściu z ciała jestem w pokoju z dzieciństwa na wysokości góry segmentu. Czuję obecność przewodników. Na segmencie są przyklejone rysunki, które ich reprezntują. Podlatuję do obrazków i witam się z nimi prosząc o wskazówkę "co jest dla mnie ważne?". W odpowiedzi znajduję zdjęcie legitymacyjne mojej nieżyjącej mamy. Wiem, ze powinny być dwa na segmencie ale znajduję tylko jedno. Czekam na dalszą część odpowiedzi, dostaję info, że jest nią płacz jako oczyszczanie.
Cudownie latam sobie w powietrzu mając świadomość swojego ciała astralnego, oglądając ręce, tłów i robiąc fikołki w powietrzu. Wylatuję przez otwarte okno. Jest ciepła, letnia noc. Momentalnie lecę nad łąką po drugiej stronie bloku. Czuję, że ta podróż nie może trwać w nieskończoność a już i tak długo i świadomie latam. Wyrzuca mnie jakby z ciała i leżę w łóżku w obcym pokoju  w innym wymiarze, zatem podróż trwa dalej.
Czuję, że obok mnie są inne dusze, słyszę ich głosy. Zdaję sobie sprawę, że tym razem ta podróż coś we mnie zmieniła, odblokowała we mnie zdolność słyszenia myśli innych.
Czuję napierającą obecność a głosy się nasilają i jakby wciągają mnie. Wlatuję do kolejnego wymiaru.
Znajduję się jakby na placu zabaw. Są różne drewniane elementy do wspinania.
Słyszę myśli wszystkich osób koło których przelatuję. Nadlatuję na drewniane drabinki i spotykam młodzieńców, którzy  mówią coś do mnie i próbują mnie zaczepić. Nie mam ochoty z nimi gadać. Odlatuję wyżej na inną część drewnianej budowli i spotykam małego chłopca, który kicha na mnie a potem zaczyna strasznie płakać. Przytulam go i robi mi się strasznie smutno, wiec zaczynam płakać razem z nim.
Mówi, że nazywa się Dawid Białas. Czuję jakbym znała go od zawsze. Spotkanie jest bardzo wzruszające. Budzę się.

Po tej podróży nasunęły mi się pytania:
Czy ten chłopiec był uwięziony w focusie 23 i miałam go przeprowadzić? Tzn. może nie zdawał sobie sprawy, że nie żyje i czuł się samotny wciąż czekając na rodziców, którzy nie przychodzili? Może spadł niefortunnie z drabinek?
A może całość podróży jest bardzo spójna i chłopiec ten reprezentowałam tą część mnie samej, która wymaga uzdrowienia a cel został osiągnięty - oczyszczenie poprzez płacz? Bo przecież zwykle jak dziecko płacze to się nie płacze razem z nim, chyba, że dziecko cierpi a my nie potrafimy mu pomóc, wtedy można odczuwać takie współczucie i bezsilność, ze też można zalać się łzami...
Nie wiem, która opcja jest mi bliższa. A może obie?

Już znam odpowiedź! Okazało się, że to co zrobiłam -przytulenie chłopca- było tym czego potrzebował by móc odejść do właściwego miejsca! Tak, wiec kolejna duszyczka przeprowadzona! Jestem szczęśliwa :)

piątek, 26 lipca 2013

Odbicie przedmiotów

Czasem zdarza mi się kontakt za pomocą przedmiotów przypominających te z fizycznego świata. Jakiś czas temu śniłam, że na mojej komórce jest 25 prób połączenia z bliską mi osobą, która nie żyje. Jest też sms, w którym dostaję dużo zadań do zrobienia od tej osoby. Zadania są dość zwykłe, takie jak wykonywałam, kiedy osoba ta jeszcze żyła, w stylu "pójść do apteki kupić leki", "ugotować obiad" itp.

Inna sytuacja to taka w której napisałam w realu list do wyżej rady karmicznej na jednej z kartek w dzienniku snów. W nocy tego dnia utknęłam w paraliżu sennym z wrażeniem duszenia, męczyłam się ale nie mogłam się oswobodzić, czułam jak co chwile ktoś mnie ciągnie za włosy i ściska mi klatkę piersiową, coś spowijało moje ciało. Nagle jakaś postać pojawiła się na łóżku, wygląda jak amazonka, kobieta dzika, z dawnych czasów, bardzo chuda. Wskazała w moją stronę palcem na coś, spojrzałam na siebie i zobaczyłam ze w jednej ręce trzymam kartkę z dziennika snów. Ona chciała tą kartkę i to nie podlegało żadnej dyskusji, wyciągnęłam w jej stronę kartkę a ona szybko pochwyciła ją i zniknęła. W końcu udało mi się wyrwać ze z paraliżu i osaczenia. Podejrzewam, że ona była pośrednikiem pomiędzy mną a tą wyższą radą, coś jak posłannik chcący przekazać wiadomość w odpowiednie ręce.

Zdaje się jakby wszystko miało swoje odbicie w astralnym świecie. Fajnie opisał to w swojej książce J. Grzędowicz "Popiół i kurz". Autor opisuje świat pomiędzy, lecz gatunkowo to spodziewajcie się po tej książce mrocznej fantastyki, niźli relacji na faktach...chociaż kto wie dokąd podróżuje Grzędowicz w swoich snach...







czwartek, 25 lipca 2013

Spotkanie

Jeśli chodzi o światło i naszych gwiezdnych braci to w skrócie miałam takie senne przeżycie:
Jestem nocą z przyjaciółmi w mieście. Nagle na nocnym niebie widzę statek ufo, znajomi twierdzą, ze to samolot. Statek szybuje nisko koło nas. Nagle znika a pojawia się kilka ciemnych samochodów z różnych stron. Jeden z nich podjeżdża po mnie. Zostaję poproszona bezdyskusyjnie o wejście do środka w celu pobrania koloru światła.
Z zainteresowaniem wchodzę do środka. Badanie jest bardzo szybkie - jedno pstryknięcie jakby flashem. Dowiaduję się mimochodem, że mój kolor to żółty i że mogę już iść. Ale ja nie chcę iść bo mam ochotę chwilkę porozmawiać.
Zapytuje osoby z przodu prowadzące pojazd, czy są z innej planety i innego wymiaru. Jeden z nich się odwraca w moją stronę, ma zielone oczy i czarne, krótkie włosy i choć fizycznie wygląda jak człowiek czuję, że nim nie jest. Mężczyzna ten potwierdza moje przypuszczenia i mówi, że jest nadreańczykiem (nie pamiętam dokładnie słowa).
Pytam się go czy faktycznie w życiu chodzi o to, żeby przechodzić przez różne doświadczenia, by nasza dusza się uczyła i wzbogacała. On mówi, że tak ale żebym też nie zapominała, że czasem trzeba dać komuś wygrać i że on też to przerabiał kiedy był tu na Ziemi. Dziękuję mu za radę i wysiadam z pojazdu.
Wracam do swoich znajomych, okazuje się, ze niektórzy z nich w ogóle nie byli świadomi badania i spotkanie z gwiezdnymi braćmi zrelacjonowali jako spotkanie z akwizytorami, którzy chcieli sprzedać im karty kredytowe :)