czwartek, 28 listopada 2013

Intubacja

28 listopada

Jestem z kimś na obrzeżach miasta. Dochodzimy do obszaru gdzie stoi wielki statek, który można za opłatą zwiedzać. Żeby wejść trzeba kupić bilety. My wślizgujemy się niepostrzeżenie bez płacenia. Aby dostać się w pobliże statku trzeba pokonać odnogę rzeki,a od wału przy której płynie odchodzą pionowe schody w dół prosto do rzeki. Pojawia się jakaś radosna, pulchna dziewczyna, która schodzi po nich i wpada prosto do wody. Osoba z którą jestem także próbuje po nich zejść i także wpada do rzeki. Ja schodzę z kocią gracją i zamiast do rzeki zeskakuje na kamyki które są gdzieś pomiędzy nią. Nawet nie moczę podeszw butów. Poza tym mój skok jest bezgłośny. Jestem z siebie dumna. Przechodzimy razem gdzieś dalej i nagle wokół nas pojawia się dużo osób z obsługi tego miejsca. Jeden mężczyzna w uniformie łapie mnie za rękę, myślę sobie, że pewnie chce sprawdzić czy mam pieczątkę na ręce, czy może jestem tu nielegalnie. Jednak chodzi o coś innego. Maca moją dłoń szukając w jej wnętrzu czegoś. Znajduje. Nawołuje pozostałych i oznajmia im, że mam najbardziej wyczuwalny przerost ze wszystkich. Ci pozostali wyglądają i zachowują się jak medycy. Jeden z nich mówi, że przy takim przeroście powinnam mieć objawy niezwykłego zapamiętywania, pyta się jak u mnie ze snami, czy coś w tym stylu. Odpowiadam, że świetnie i wszystkie zapamiętuje. On stwierdza, że "objawy już się zaczęły". Robi się coraz większe napięcie, a jeden z lekarzy zaczyna nerwowo rozpinać mi kurtkę, wręcz szarpiąc ją. Oznajmia spanikowany, że: " trzeba będzie Cię intubować". Niepodoba mi się jego ton ani to jak mnie szarpie, ani ogólnie atmosfera. I choć tamten pierwszy jeszcze mocniej ściska mnie za rękę wyrywam się i uciekam co sił w nogach. Intubacja nie kojarzy mi się z niczym przyjemnym i na wszelki wypadek nie chce mieć z nią nic do czynienia, choć właściwie nie mam pojęcia na czym polega.
Oni wysyłają za mną gońców. Biegnę przez tajne przejście przez które żeśmy weszli ale po drugiej jego stronie już czeka na mnie strażnik, jednak udaje mi się prześlizgnąć pod barierką i uciekam mu. W końcu gubię pozostałych i biegnie za mną tylko jedna młoda, ruda, wysportowana dziewczyna. Dobiegam do prywatnego osiedla ze szlabanem i czuję ulgę bo na takich obszarach nie obowiązuje prawo. Pokazuję jej fucka z uśmiechem na ustach. Jednak ona tylko chwilo zwalnia i jednak decyduje się na dalszy pościg pomimo miejsca. Uciekam do jakiegoś budynku w którym są przebieralnio-toalety. Wbiegam do jakieś zajętej i proszę dziewczynę, żeby nie krzyczała, ze chce się przed kimś ukryć. Kucam pod kotarą. Jest miła i zachowuje się jak gdyby nigdy nic. Ruda podchodzi do naszej przebieralni i zaczyna ją wypytywać. Ona udaje, że nic nie widziała i wdaje się w dyskusję z tamtą. Potem pojawiają się jakieś małe dzieci i w trakcie zabawy pociągają kotarę tak, że prawie jestem na widoku. Jednak one też orientują się, że się ukrywam i udają, że mnie tam nie ma. Ruda już generalnie ma mnie jak na talerzu lecz nie spogląda w bok bo jest tak zaoferowana rozmową z tamtą, lecz mam wrażenie że tylko udaje, ze mnie nie widzi.

Klik

Znowu pojawiam się w tamtym miejscu z którego rozpoczęłam ucieczkę, jednak teraz jest opustoszałe. nie mam pojęcia skąd się tu znowu wzięłam. Postanawiam się stamtąd ulotnić jak najszybciej, gdyż widzę, że nadchodzą tamci medycy. W ostatniej chwili wskakuję w krzaki przy drzewie i nie zauważają mnie i przechodzą dalej. Nagle dróżką przejeżdża jakiś chłopiec na rowerze i dostrzega mnie. Zatrzymuje się i pyta: "wszystko w porządku?".
Budzę się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz