środa, 14 sierpnia 2013

Feniks

13 sierpnia, ok. 3 w nocy

Po dostrojeniu znajduję się na pustkowiu, wygląda trochę jak rozległy teren jakiegoś starego wysypiska, nie ma śmieci są tylko góry piasku. No i teren bynajmniej nie jest opustoszały.
Pierwsze co rzuca mi się w oczy to dwójka ludzi - mały chłopiec (ok.8-9 letni) z blond włosami i niebieskimi oczami, któremu towarzyszy starsza kobieta w kapeluszu. Poza tym widzę mnóstwo ludzi którzy kroczą jakby bez sensu, jakby czegoś szukali ale nie wiedzą czego, mijają się tylko i krążą w kółko.
Ponieważ przybyłam z intencją przeprowadzenia jakieś duszy, wyrażam ją aby zgłosiła się do mnie odpowiednia osoba.
Fruwam dalej i myślę co zrobić w takiej sytuacji skoro jest tyle potencjalnych dusz do przeprowadzenia pode mną. Wpadam na pomysł rzucenia obiektem, który wskaże mi tą odpowiednią.
Obiekt faktycznie upada obok tego chłopca, który już na początku wpadł mi w oko.
Zlatuję do niego i witam się. Pytam czy ma ochotę ze mną polatać. Chłopiec mówi, że tak, że umie latać. Podaję mu dłoń. Nigdy dotąd z nikim nie latałam, więc zastanawiam się czy w ogóle mi to wyjdzie.
Start jest troszkę toporny ale już po sekundce wznosimy się z łatwością w górę. I lecimy i lecimy wysoko wciąż trzymając się za ręce. Nagle chłopiec wyraża zachwyt i mówi, że widzi światłość. Ja tej światłości nie widzę. Jesteśmy w pokoju przy oknach wychodzących na balkon. Wisimy przy szybie za którą on widzi światło, dodaje jeszcze, że "wow, 5500 pokoi". Czuję, ze to miejsce naszego rozstania.
Puszczam dłoń chłopca a on przenika przez szybę. Mówię mu, że go kocham i przypomina mi się, że warto spytać go jak ma na imię. Odpowiada, że Marcin Dupek!? Żegnam się z nim.
Patrzę za szybę i moim oczom ukazuje się uwiędły, wyschnięty kwiat w złotej plastykowej doniczce. Zastanawiam się czy wszystko ok. Nagle kwiat ożywa, rozkwita a następnie przeobraża się w czerwonego ptaka i odlatuje. Myślę sobie Feniks! Teraz już wiem, że się udało Niestety, czerwony ptak nie mogąc wyfrunąć przez zabudowany balkon wpada mi do mieszkania. Zaczynam latać za nim po domu próbując wypuścić go przez jakieś okno... Wołam go po imieniu "Feniks, Feniks".
Niestety, jak zwykle sama nie mogę przefrunąć przez okna a kiedy próbuję je otworzyć okazuje się, że się nie da bo są pozastawiane kwiatami i po uszczelniane gazetami. Nie wiem co robić, więc wzywam na pomoc mojego przewodnika, wtedy ptak znika.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz