poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Młodzieniec, który czekał...

5 sierpnia, nad ranem

Dziś zdarzyło mi się trzykrotne oobe pod rząd. Bardzo mnie to ucieszyło bo trochę minęło od ostatniego i martwiłam się tym zastojem. Ale na szczęście pojawiło się i mogłam realizować swoją misję -przeprowadzania/uwalniania.
Opiszę najważniejsze elementy tego doświadczenia:
Znalazłam się w środku lasu przy budynku stylizowanym na zamek/pałacyk z czerwonej cegły.
Unosiłam się wokół budynku podziwiając jego konstrukcję, w końcu znalazłam się na dziedzińcu, gdzie było wejście do budynku. Wyraziłam intencję, że przybyłam w celu przeprowadzenia, czekając na duszę, której mogę pomóc. Dostrzegłam, że w budynku jest duża kolejka.
Wszyscy oczekują na swoją kolei w recepcji. Pomyślałam, ze to coś w stylu izby przyjęć chorych, coś jak ośrodek zdrowia. Pomimo mych dobrych chęci nikt nie przyszedł po pomoc do mnie.
Zajęłam się więc czymś innym coby ciekawie wykorzystać czas poza :P

Później wyrzuciło mnie na chwilę z ciała. Jednak już po chwili byłam znowu w poza w tym samym miejscu z innej strony tego budynku. Moje dostrojenie było słabe, więc zaczęłam z wielką fascynacją podziwiać wszystko wokół mnie :)To sprawiło, że dostroiłam się całkiem i odleciałam z tamtego miejsca, wciąż z intencją pomocy, komuś kto jej potrzebuje.
Wywiało mnie na takie pustkowie, było chmurno i wymarle. Jakieś drzewa, szaruga, poprosiłam o morze - pojawiło się coś bardziej w stylu dużego jeziora, chciałam plażę ale nie zaistniała. Leciałam wiec dalej.
Pomyślałam, ze tutaj to już chyba w ogóle nikomu nie pomogę, bo to jakieś opuszczone tereny fabryk.
Nagle z wysoka dostrzegłam chłopaka, który leżał w piachu. Sfrunęłam do niego.
Na mój widok odczuł jakby ulgę i uśmiechnął się. Wyglądało, że czekał tu nie wiadomo ile w samotności. Spytałam, czy chce żebym go przeprowadziła. Odpowiedział z radością w głosie, że "jasne, że tak". Zapytałam, więc czego potrzebuje, aby móc odejść.
Popatrzył na mnie i zbliżył swoją twarz do mojej. Poczułam, ze chodzi o pocałunek z kobietą. Pocałowaliśmy się zatem a ten pocałunek znaczył więcej niż tysiące słów, bo niósł za sobą wybawienie od zniewolenia.
Kolejna misja zakończona, wróciłam z radością do ciała. Cieszę się, że mogłam mu pomóc :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz