25 stycznia 2014, nad ranem
Budzę się w domu rodzinnym w środku nocy, okazuje się, że mam mokre
włosy i że powinnam je wysuszyć w kuchni by nikogo nie zbudzić. Idę
zatem do kuchni a tam mój kot lewituje tak jakby nie było grawitacji. Od
razu uświadamiam sobie, że jestem poza ciałem i lecę w stronę okna. Jak
zwykle nie mogę przefrunąć przez szybę lecz tym razem wpadam na pomysł,
aby spróbować przelecieć przez nią tyłem.
Udaje się i sunę tyłem z dużą
prędkością w powietrzu. Od razu wiem co chcę robić, więc wyrażam swoją
intencję przeprowadzenia duszy, która tego potrzebuje. Mój lot jeszcze
bardziej zwiększa prędkość i zostaje przekierowany do miejsca
docelowego. Dolatuję nad kościół i na placu widzę małego chłopca, który
jest jakby po części człowiekiem a po części rośliną z "aparatem
zębowym". Księża stoją wokół niego, jest dużo kwiatów. Myślę sobie, że
jemu też jest potrzebna pomoc i jestem ciekawa czy oni mu jej udzielą.
W
końcu dofruwam do jakieś dziewczyny, która siedzi na podłodze na placu.
Witam się z nią, a ona ze mną i mówi, że jest ratownikiem medycznym i
pyta mnie czy ja także.
Mówię, że kimś w tym rodzaju, choć nie do końca.
Idę z nią na spacer, opowiada, że jej mama zmarła gdy miała 5 lat. Jest
mi przykro i pocieszam ją. Rozmawiamy jeszcze o czymś przez moment aż w
końcu mówię jej, że powinna iść w stronę światła, żeby poszła ze mną to
ją zaprowadzę. Ona nie komentuje tego, idziemy w milczeniu. W pewnym
momencie jej dusza zaczyna wznosić się do góry i wzbija się coraz wyżej i
wyżej na gwieździstym niebie aż w końcu znika. Czuję, że została
zabrana do odpowiedniego dla niej miejsca. Jestem szczęśliwa.
Ponieważ nie kończy to mojej podróży proszę o kolejną duszę do przeprowadzenia.
Spotykam
kolejną dziewczynę na swojej drodze. Okazuje się, że ona zajmuje się
śnieniem.
Opowiada mi, że ostatnio dostała od kogoś prezent, taką
kurtkę, którą owijała sobie swój pamiętnik i potem okazało się, że
kurtka nie była tym czym się wydawała być i zczytała każdą stronę z jej
pamiętnika i teraz zna jej myśli i jej historię. Myślę sobie, że to był
bardzo podstępny prezent. Mówię jej, że pomagam przeprowadzać dusze i że
prowadzę bloga o śnieniu. Ona chce żebym dała jej adres do niego,
mówię, że jasne i nagle się zawieszam, tak jakby wszystko zostało
spauzowane i wyrzuca mnie z powrotem do ciała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz